Nie znam gry, bezstronnie oceniam ekranizację. Na razie jest dobrze. Trzeci odcinek to perełka. Opowieść o tym jak bardzo nie chcemy być sami gdy wszystko wokół się wali. I zmienia nieodwracalnie. Niezmienna pozostaje jedynie potrzeba bliskości. Czekam aż ewoluuje ona między Joelem a Ellie.
Dla mnie opowieść zbyt banalna, w dodatku z udziałem postaci, o których nie miałem pojęcia. Oglądało się to jak zupełnie inny serial, prawie niczym nie połączony z resztą. Traktuję to jako niestety kolejny przykład na to, że showrunner, który potrafi do oryginalnej historii dopisać coś stojącego na podobnym poziomie zdarza się raz na dziesiec adaptacji, a może i rzadziej.
Opowieści o miłości najczęściej są banalne. Żyli i umarli, jak wielu przed nimi i po nich. Tak jak pisałam nie znam gry. Dla mnie odcinek nr 3 jest opowieścią o the lost of us. O utracie. i umiejętności pogodzenia się z nią. Jedni, jak Joel, tracą najcenniejsze i żyją dalej. Córka, Tess. Bill, mimo bycia peppeersem i survivalowcemm nie był gotowy na utratę miłości.
Ciekawe co zobaczymy jeszcze w serialu? Nieznajomość gry daje mi pewną dozę otwartości wobec pomysłów showrunnerów. Nie znam tego świata i wszystko jest dla mnie nowe. Rozumiem jednak twoją reakcję. W przypadku niektórych ekranizacji literatury miewam podobnie.
Pozdrawiam.
Wiesz, tylko podchodząc do tego serialu oczekiwałem czegoś w moim odczuciu bardziej ambitnego. Też nie grałem w grę, natomiast słyszałem wiele dobrego o przedstawionej w niej historii. W pierwszych odcinkach było można odczuć tę raczej rozbudowaną, wręcz przygnębiającą wizję świata przedstawionego, a tutaj rzuca się w nas perfekcyjnym domostwem, z jedzeniem godnym solidnej restauracji, energią i gazem na 20 lat, światłem i idealną ochroną, kamerami, płotem. I tym wszystkim zarządza jedna, później dwie osoby. Wątek miłosny to samo, zbyt przerysowany, w dodatku z ekspozycją całego odcinka na wyłączność. Tak się nie robi w tego typu serialu, zwłaszcza, jeśli nie niesie to za sobą żadnego wpływu na główną oś fabuły. W ten sposób tylko zaburza akcję, niszczy immersję. Gdyby ten odcinek miał być wypuszczony jako oddzielny twór, nie miałbym nic przeciwko. Po prostu raczej bym nie obejrzał.