Film obejrzałem po tym, jak dowiedziałem się (dzięki Filmwebowi), że był on pierwowzorem "Thelmy i Louise" Ridleya Scotta. Rzeczywiście nie można mu odmówić podobnej tematyki i częściowo również podobnego klimatu. Niestety nie jest to dzieło takiego kalibru. Jest to wg. mnie film typowo rozrywkowy. Polecam go jednak, szczególnie miłośnikom T. & L. oraz amerykańskich filmów drogi - myślę, że się nie zawiedziecie. Ja przynajmniej miło spędziłem te 90 minut i mimo różnych niedociągnięć dobrze się bawiłem.