... gdyby nie to śmieszne dorabianie sobie filozofii na siłę. A końcówka to już absurdalna.
Momentami miałem wrażenie, że oglądam komedię zrobioną w stylu mockumentary (np. scena rozmowy w samochodzie z Rocco, Gabbym i Kelly nieźle mnie ubawiła). Raczej nie takie było założenie twórców. Gdyby zrobiono to faktycznie jako mockument, to mogłoby być nawet niezłe:-) A tak wyszło jak wyszło, całkiem ciekawe momentami, ale to dorabianie filozofii dość absurdalne...
Dokładnie, zwłaszcza ta super spontaniczna scena kiedy syn mówi, że jest dumny z takiego ojca albo opowieści o matce (chociaż nie wszystkie!), z tą o masturbacji 8 latka na czele :D Dużo jednak ciekawych spostrzeżeń na temat seksualności, przede wszystkim z Kelly Stafford. No i największa beka, że wcale nie skończył kariery
Fragment z Kelly imo najciekawszy.
Nieco się zawiodłem - spodziewałem się więcej anegdot boga Rocco związanych z branżą i z nim. Za mało tu fragmentów jak choćby ten, w którym opowiada jak po śmierci matki jego sąsiadka mocno go zaczęła tulić, a ten dostał wzwodu i włożył jej fiuta do buzi. Można się uśmiechnąć.
Niemniej sporo ciekawego mówi o seksualności - tej o której nie mówi się na co dzień, wyklętej przez świętoyebliwców.
Najlepsze jak stary wypytuje synków czy podziwiali kiedyś jego filmowe wyczyny. Jakim chorym zbokiem trzeba być żeby się jarać czymś takim ???
Wczoraj obejrzałem i muszę przyznać że spodziewałem się że Ci ludzie pokażą że są normalni prywatnie. Jednak ten dokument pokazał że ewidentnie mają coś z deklem. Rocco zwykły zboczeniec, który się stara ubierać swoje zboczenia w "pracę". Natomiast jego kuzyn zwykłe beztalencie próbujące udawać artystę. Naprawdę oglądając ten dokument uzmysłowiłem sobie że Ci ludzie są psychicznie chorzy. Żeby nie było oglądam pornosy i nie chodzę do kościoła.
Jak to mówią bez pracy nie ma kołaczy. :-))) Ale naprawdę scena w której wypytuje synków czy lubią jego " aktorstwo " trochę mną wstrząsnęła. :-))
Może to jest tak, że oni po prostu starają się nadać temu co robią jakiś sens, dorobić do tego filozofię. Żeby sobie w łeb nie palnąć.