Złośliwi powiedzą, że "Memoria" Apichatponga Weerasethakula to film "o wszystkim i o niczym", skłaniając się zapewne ku tej drugiej opcji. Trudno się takiej opinii dziwić – dzieło Weerasethakula to wręcz wzorcowy reprezentant kategorii "snujów", czy też jak kto woli – "medytacyjnego slow cinema". Akcja toczy się w niespiesznym tempie, a czasem zdaje się wręcz zatrzymywać w bezruchu. Wtedy tylko z lekka falujące na wietrze źdźbła trawy wskazują, że obcujemy z filmem, a nie fotografią. Ta metoda – choć dla niektórych odrzucająca – sprawia jednak, iż film Taja ociera się o wybitność.
więcej