"Kill Bill" jest hołdem złożonym ukochanym gatunkom filmowym Quentina Tarantino: spaghetti westernom, chińskim filmom sztuki walki, japońskim filmom samurajskim oraz anime, które reanimował nadając im nową formę. Sam Tarantino twierdzi, że aby stworzyć "Kill Bill" musiał wycisnąć z siebie wszystkie soki , jakie wyssał z kina klasy C w ciągu ostatnich 35 lat. Podzielił obraz na rozdziały, każdy pomyślany i zrealizowany w specyfice jednego gatunku, z odwołaniami do pop-kultury i innych gatunków. Na przykład połączył elementy typowego filmu o yakuzie z anime i ścieżką muzyczną ze spaghetti westernu. Wywołuje nie tylko całą krzykliwą barwność tych gatunków, ale też ich buntowniczego ducha. Może zabrzmieć to dziwnie, ale powstanie "Kill Bill" ma duży związek z geografią. Tarantino dorastał w South Bay, regionie na południe od Los Angeles, w którym dłużej niż gdzie indziej podrzędne kina (grindhouse cinema) puszczały stare filmy kung fu i "blaxploitation". "Byłem małym szczylem, gdy na początku lat 70. nastąpiła eksplozja filmów kung fu – wspomina Tarantino. Przez jakieś 2 lata bez przerwy je wyświetlali. I nawet kiedy wszędzie już wygasło szaleństwo kung fu, to w South Bay do początków lat 80. pokazywały je podrzędne kina-speluny i kina w getcie. Kino kung fu jest jednym z najwspanialszych gatunków filmowych". W telewizji Tarantino oglądał "The Green Hornet" z młodym Brucem Lee, jako pomagierem tytułowego bohatera, a potem wyczyny Davida Carradine’a, jako mistrza sztuk walki w serialu ABC "Kung fu". Parę lat później zainteresował się programem serwowanym przez lokalną japońskojęzyczną stację, w której królował Hattori Hanzo, detektyw-ninja wykreowany przez Sonny’ego Chibę w serialu "Shadow Worriors". Gdy w połowie lat 80. uderzyła fala filmów akcji z Hong Kongu, Tarantino, wtedy sprzedawca w sklepie z kasetami video, był jednym z jej pierwszych i głośniejszych propagatorów. "Tarantinofile" bez trudu odnajdują w twórczości Quentina wpływy "filmów pięści": W scenariuszu "Prawdziwego romansu" widać wpływ "Streetfightera" Sonny’ego Chiby, a we "Wściekłych psach" - "City of Fire" – filmu akcji z Hong Kongu. "Sonny Chiba był dla mnie w latach 70. razem z Charlesem Bronsonem i Clintem Eastwoodem, największą gwiazdą kina akcji – mówi Tarantino. Jestem wielkim fanem filmów sztuki walki robionych przez Shaw Brothers w Hong Kongu w latach 70. Jeśli moje życie miałoby mieć 2 strony, to jedną byliby Shaw Brothers, a drugą włoskie westerny. W rzeczywistości wzajemnie one na siebie wpływały. Shaw Brothers wiele zapożyczyli z włoskich westernów. Widać podobieństwa w fabule i zdjęciach." Należy podkreślić, że reżyser nie tylko powielał podgatunki filmowe, ale je przekształcał. Przepuszczał je przez filtr amerykańskiej wrażliwości oddanego miłośnika, którego wyobraźnia zadziałała jak tygiel, w którym ujawniło się ich pokrewieństwo.
Wpływy azjatyckie
Wpływ kina azjatyckiego na "Kill Bill" znacznie przekracza fabułę i styl wizualny. Tarantino stworzył role dla trzech legendarnych aktorów filmów sztuki walki. Dla słynnego japońskiego mistrza walki mieczem Sonny’ego Chiby, reżyser wskrzesił postać ninji Hattori Hanzo z serialu "Shadow Worriors". Ponadto umieścił w "Kill Bill" chińskiego aktora - artystę sztuki walki Gordona Liu Chia-hui w roli Pei Mei, popularnego niegdyś "białobrewego mnicha" z filmów Shaw Brothers. W tym przypadku obsadził aktora wbrew tradycji, bowiem zawsze grywał on u Shaw Brothers lojalnych bohaterów, podczas gdy Pei Mei (grany niegdyś przez Lo Lieh) był jednym z najczarniejszych charakterów wytwórni (na przykład w filmie "Executioners from Shaolin").
Dlaczego dwie części?
Tarantino: "Gdybym podczas pisania scenariusza pomyślał, że Harvey Weinstein (szef Miramaxu) zgodzi się na film w dwóch częściach, to od razu bym mu to zaproponował. Szczerze mówiąc byłem przekonany, że to niemożliwe. Potem, kiedy sam powiedział, że nie chce nic wycinać z filmu i bierze pod uwagę zrobienie dwóch części, odpowiedziałem: Cóż za fantastyczny pomysł! W ciągu godziny wiedziałem, jak to zrobić". W ostatnich czasach coraz częściej w amerykańskim przemyśle filmowym planuje się produkcję filmu w kilku odcinkach. W Europie i Azji była to powszechna praktyka od dziesięcioleci. W "Kill Bill" widać silne wpływy serialu Kinji Fukasaku "Battles Without Honor and Humanity", gangsterskiego dramatu o upadku klanu yakuza, wyświetlanego w odcinkach w latach 1973-76. Każda z 2 części "Kill Bill" ma własną atmosferę i narrację. Jeśli chodzi o wpływy azjatyckie, to część I zdominowana jest przez Japonię, której uosobieniem jest Sonny Chiba ("The Streetfighter"), który gra rolę Hattori Hanzo, samuraja wytwarzającego tradycyjne miecze. Część II natomiast, zdominowana jest przez Chiny, których uosobieniem jest Gordon Liu Chia-hui, legenda filmów sztuki walki, który gra rolę szkolącego Pannę Młodą instruktora kung fu, "białobrewego" mnicha Shaolin - Pei Mei. Liczne odniesienia do spaghetti westernów, szczególnie w doborze muzyki w części I, znajdują swoje rozwinięcie w części II, kiedy Panna Młoda spotyka się z Buddem (Michael Madsen) w El Paso w Teksasie i tropi Billa w Meksyku. Bill (David Carradine), którego praktycznie nie widać w części I, choć czujemy jego obecność i słyszymy jego charakterystyczny "szemrzący" głos, staje się głównym bohaterem części II, która koncentruje się na konfrontacji między nim a Panną Młodą. Podzielenie filmu na dwie części miało dla Tarantino aspekt filozoficzny: "To ma być moja wersja filmu klasy C (grindhouse movie), a trzygodzinny film klasy C jest zaprzeczeniem samego siebie. Byłby pretensjonalny, podczas gdy 90 minutowy jest w sam raz".
Ścieżka dźwiękowa
W miarę jak nabierał kształtu scenariusz, w głowie Tarantino nabierała kształtu również ścieżka dźwiękowa. Tarantino jest nie tylko miłośnikiem kina, lecz także muzyki. Przy tworzeniu filmu od razu zaczyna myśleć o ścieżce dźwiękowej: "Nie mogę kontynuować pisania scenariusza, dopóki nie znajdę właściwej muzyki na początek filmu, muzyki która wprowadzi widzów we właściwy nastrój. Jedną z pierwszych rzeczy, które wymyśliłem do "Kill Bill" była piosenka otwierająca film: "Bang Bang (My Baby Shot Me Down)". Miałem też muzykę flamenco do sceny walki w zimowym ogrodzie, zanim tę scenę w ogóle napisałem. Muzyka pomaga mi odnaleźć rytm filmu." Wiele kawałków muzycznych, które przewijają się w obrazach Tarantino pochodzi z jego ukochanej kolekcji soundtracków filmowych. Ścieżka muzyczna "Kill Bill" zawiera kawałki Sinatry, Charliego Feathersa – mistrza południowego rockabilly, japońskiego trio 5.6.7.8’s i mało znanego niemieckiego zespołu Neu! oraz fragmenty klasycznych "grindhousowych" soundtracków z takich filmów klasy C, jak spaghetti western "The Grand Duel" z 1972 r., thriller "Twisted Nerve" z 1968 r., dramat gangsterski "Battles Without Honor or Humanity", utwót Isaaca Heysa "Run Fay Ryn" z włoskiego filmu blaxploitation "Three Tough Guys" oraz kawałek napisany i wykonany przez aktorkę Meiko Kaji, której popisowa rola w "Lady Snowblood" wywarła duży wpływ na wizerunek O-Ren Ishii z "Kill Bill". Pojawiają się również elementy z programów telewizyjnych z lat 70.: motyw trąbki z "The Green Hornet" i motyw z "Ironside" napisany przez Quincy’ego Jonesa. "Muzyka, jaką słyszycie w moich filmach jest mi bardzo bliska. To nie jest tylko muzyka, jaką się wybiera, żeby potem sprzedać CD. W dużej mierze słuchacie tego, co znalazło by się na mojej ulubionej składance". O pomoc w wyborze piosenek oraz skomponowanie oryginalnej muzyki do filmu Tarantino zwrócił się do RZA, nowatorskiego producenta albumów hip hopowej formacji Wu Tang Clan. RZA wcześniej skomponował muzykę do "Ghost Dog. Droga samuraja" Jima Jarmusha.
Sztuki walki
Centrum szkolenia w sztukach walki mieściło się w magazynie firmy Super Cool Man Chu Productions w miasteczku Culver City, na południe od Los Angeles. Szkolenie odbywało się na kilku frontach jednocześnie: nauka japońskiego z płyt CD równocześnie z nauką samurajskiej techniki walki mieczem Kenjutsu, jaką prowadził Sonny Chiba i nauką chińskich sztuk walki, jaką prowadził uznany choreograf scen walki i reżyser filmowy Yuen Woo-ping. Choreografię scen walki mistrza Yuena można podziwiać w kolejnych częściach "Matrix" oraz w "Przyczajony tygrys, ukryty smok". Tarantino był fanem Yuena zanim zdobył on pozycję w Hollywood. W 2000 roku dystrybuował nawet w USA w serii "Quentin Tarantino przedstawia" film Yuena "Żelazna małpa" (1993). Tarantino wspomina: "Pierwszym filmem mistrza Yuena jako reżysera był "Snake in the Eagle’s Shadow" z Jackie Chanem w roli głównej. Zwróciłem uwagę na choreografię kung fu, która wydała mi się niezwykle twórcza i pomysłowa". Pierwszym etapem była nauka techniki z Hong Kongu, zwanej "pracą na linach", która umożliwia zawieszenie bohaterów w powietrzu. Poza tym codziennie odbywały się zajęcia rozciągające, a po nich ćwiczenia sztuk walki i próby choreografii konkretnych scen. Po południu aktorzy wskakiwali na, jak to uroczo określił Carradine, "kołowrotki chomika": rowerki i bieżnie. Samurajskie i chińskie sztuki walki angażują zupełnie inne grupy mięśni. "Chińskie sztuki walki i samurajska walka na miecze kompletnie się różnią. Miecze samurajskie są ciężkie i cały czas trzeba się powstrzymywać przed pochylaniem. Ciężar miecza wymusza intensywną pracę ud i przedramion. Z kolei w chińskich sztukach walki pochylasz górną część ciała." – wyjaśnia Lucy Liu. Carradine, przez lata praktykujący Shaolin kung fu, szczególnie zainteresował się treningiem samurajskim: "Nigdy tego nie próbowałem i bardzo mi się spodobało. Będę nadal zgłębiał te sztukę". "Walka na miecze jest bardzo kameralna - wyjaśnia Sonny Chiba. Wymaga kontroli oddechu i kontaktu wzrokowego. Musisz znać swojego rywala, wiedzieć jak oddycha, co myśli. Walka na miecze opiera się na emocjonalnej i duchowej ekspresji. Angażuje duszę i serce. Uma musiała nauczyć się więcej od innych i walczyć z ludźmi, którzy zajmują się tym całe życie. Była zdeterminowana. Okazała się prawdziwą profesjonalistką". "Pod koniec szkolenia – wspomina Thurman – czułam się coraz pewniej. W ostatnim tygodniu codziennie ćwiczyłam choreografię, ucząc się setek ruchów i ich kombinacji, będących częścią sceny walki. I chociaż Quentin na planie oświadczył nam, że choreografia idzie do kosza, że będę na bieżąco uczyć się kolejnych ruchów, a kamera będzie czekać, to w tym momencie zdałam sobie sprawę, że umiem to, co najważniejsze – uczyć się ich."
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.