Serial opowiada o przeciętnej polskiej rodzinie mieszkającej w jednej z wrocławskich kamienic. Głowa rodziny, Ferdynand Kiepski, całymi dniami siedzi ze swym synem Waldkiem przed telewizorem i popija piwo. Cały dom jest na głowie jego żony - Haliny, która jest pielęgniarką. Do tego dochodzi jeszcze babcia, która jest zapaloną fanką "Koziołka Matołka".
Obie te postaci są po prostu nędzne, zupełnie zbędne i wprowadzone na siłę. Dodatkowo właśnie przez nie, Ferdynand musiał zatracić swój dawny charakter i stać się gburem, aby nie przyćmiewać tych pseudo-komediowych gwiazdeczek.
Serio, obejrzyjcie sobie stare sezony ŚWK, a nowe.
Nowe ŚWK to istne dno.
Jak był Okił to serial był ZAJE...STY. A teraz... Yoka wszysrko zepsuł. Jolasia i Kozłowski to żenada.
Będę pisał z pamięci więc mogą się pojawić przeinaczenia
- Zawsze się panu chce kiedy mnie się chce
- Nie! to zawsze się panu chce kiedy mnie
- A w pośredniaku byłeś?
- No... jak nie, jak tak
- Mówi panu to coś?
- Są świecie rzeczy które się fizjologom nie śniły
- A nie zasadził panu ktoś kiedyś kopa
- Ja...