Wytwórnia Walta Disneya w coraz mniejszym stopniu musi polegać na amerykańskim rynku. Taki wniosek nasuwa obserwacja wyników
"Johna Cartera" w Stanach i w pozostałych krajach. Podczas gdy w USA film radzi sobie słabiutko, na świecie wciąż zarabia grube miliony.
Film pozostał numerem jeden zagranicznego box office'u z wynikiem 40,7 mln dolarów. Od premiery zarobił już 126,1 mln. Dla porównania wpływy z amerykańskich kin wynoszą zaledwie 53 mln.
Na drugim miejscu znalazła się animacja
"Lorax". Film zarobił 11,6 mln dolarów, z czego 9,7 mln pochodzi z rynku rosyjskiego. Tamtejsi widzowie naprawdę uwielbiają produkcje w 3D.
Na trzecim miejscu wylądowała komedia
"A więc wojna". Weekendowe wpływy to 9,2 mln dolarów. Wysoką lokatę obrazowi zapewniły debiutu w Brazylii i Meksyku. Łączny wynik poza granicami USA to 69,4 mln dolarów.
W pierwszej piątce mamy jeszcze
"Demony" z wynikiem 7,4 mln dolarów (z czego 3,1 mln pochodzi z Wielkiej Brytanii, gdzie film zadebiutował na pierwszym miejscu) i
"21 Jump Street" z wynikiem 7 milionów dolarów (z czego 4,3 mln pochodzi z Australii, gdzie film zajął pierwsze miejsce, a 2,5 mln z Wielkiej Brytanii, gdzie zajął drugą lokatę).
W weekend granicę 300 milionów dolarów poza granicami USA przekroczyła
"Podróż na Tajemniczą Wyspę".